O nas

 

​

Od dawna niczego takiego nie pisałam, mimo że bardzo lubię opowiadać o sobie. Więc... Zacznę od przedstawienia się, choć i tak na niejednej zakładce naszej strony można zobaczyć jak się nazywam. 
Mam na imię Amelia Ovalle Correa. 
Amelia jest zwykłym imieniem, zaś Ovalle Correa to moje Chilijskie nazwisko które czyta
 się - ważne - owazie korea. Skąd się wzięło? No cóż, dłuższa historia. 
Zacznę od dołu drzewa "rodzinnego" (nie genealogicznego, bo z dużą częścią nie mamy żadnego połączenia krwi), czyli od Nas. Jest nas od dwóch do sześciu, zależy jak liczyć. Rzopocznę od najbliższych krwią. Pierwsza jestem ja z Natalią, moją siostrą bliźniaczką. Jesteśmy córkami Wiktora  i Ani Zat., choć po ślubie stała się równiesz Ovalle Correa.
 Ta część była prosta. Teraz robi się trudniejsze. Mama i Tata nie są ze sobą już od pięciu lat i mają oboje po synku. Dziecko Mamy to Guliver który tego grudnia skończy 4 lata. Tatą Gulivera jest nasz przybrany tata, Hubert. Dziecko Taty to Bruno który skończy w tym roku 3 lata. Mamą Bruna jest Parabola (nie chcę podawać jej imienia, bo sama za nim nie przepada), nasza macocha.
 Ale to jest tylko 4, jest jeszcze dwójka dzieci Huberta z inną kobietą, kórych imion nie będę podawać bo córki nie widzałam (mimo że chcę, ale jest to dość ciężka sytuacja), a syna tak, przez jakieś półtorej godziny w życiu, jeśli nie mniej. 
Przez rodziców i dzieci przebrnęłam, czas na dziadków. Zacznę od drugiej strony, bo tam jest mniej. Miałyśmy dwie prababcie, mamę dziadka, taty Mamy, i mamę babci, mamy Mamy. Mama dziadka umarła, druga ma coraz większe problemy ze zdrowiem, np. oczami, ale, za to, jest coraz milsza, przestała mieć taką traumę na myśl o wojnie (miała siedem lat kiedy zaczęła się wojna), nawet nam trochę opowiadała.
 Czas na rodziców Mamy. Jest babcia i dziadek, to wszystko. Są dla nas mili, czasami nieco ciężcy, dziadek pracuje jako programista, tak jak nasz Tata, babcia gotuje, kiedyś uczyła angielskiego. Organizują nam wycieczki, jeżdżą z nami na baseny (koooocham pływać, tak samo jak kocham anime), zabierają w góry.
Teraz rodzice Taty. Nie są razem, więc jest ich czworo. Zacznę od dziadka i Pameli, naszej przybranej babci. Dziadek mieszka w Portugalii, zwiedził dużą część Europy, mieszkał w Polsce i Niemczech. Pochodzi z Chile i po nim mamy nazwisko. Pamela też jest z Chile, ale nie wiemy za dużo o jej przeszłości, bo nie mówi za dobrze po polsku i męczące byłoby się rozgadywać. Oni są najbogatszą częścią rodziny, czyli tak na lub tuż po granicy zwykłego człowieka i bogatego człowieka.
Babcia, mama Taty, i dziadek Andrzej mieszkają Polsce. Najczęściej przyjeżdżamy do nich w bory Tucholskie, gdzie jest kilka jezior tak bisko, że nie wytrzymałybyśmy 2 dni bez kąpieli.
Rodzice Huberta nie są razem, lub jego tata nie żyje, ale to bez różnicy, Hubert go nie lubił, a co dopiero jego mama. Opowiem tylko o jego mamie, Wieśce. Jest osobą surową, łatwo krytykuje, ale trzeba przyznać że nie miała najłatwiej. Cecha szczególna: czerwone, krótkie włosy.
Rodzice Paraboli są fajni, dają cukier tonami(nie mówię tu tylko o zaletach) i mają fajny, duży dom na środku "pola", czyli obok drogi prowadzącej przez pola gdzieś daleko lub przez pasmo lasu do miasteczka.
Dziadkowie - skończeni. Teraz ciocie (mamy jednego, przybranego wujka). Pierwsza będzie siostra Mamy. Nazywa się Asia, jest 9 lat młodsza od Mamy. W przeciwieństwie do niej, w 100% usatysfakcjonowała dziadków, dostała się gdzieś wysoko, napisała albo pisze doktorat, nie wiem jak to dokładnie wygląda, mimo że mieszka we Szwecji codziennie pije herbatę "z" babcią przez skyp'a itp. Ale to co nas, jako siostrzenice, obchodzi, to to, że jest miła i świetnie czesze i robi paznokcie :).
Jedna z sióstr Taty, Kasia, jest żywą osobą o dość dziwnych dla nas zasadach, to znaczy, nie wiem skąd wzięła siłę by egzekwować na swych córkach te wszystkie sposoby na zachowanie czystości.
Druga, starsza od Taty, przyrodnia siostra, Alehandra, nie mówi po Polsku i jest córką kobiety z którą dziadek Sergio był w Chile. Widziałyśmy ją raz w życiu, kilka lat temu, tak ok.8 .
Czwarta, Agata, jest siostrą Paraboli, i jest najmłodszą z naszych cioć, bo ma 19 lat, więc tylko 7 lat więcej niż my. Miałyśmy z nią kilka rozmów na temat religii, co jest jej ciężką stroną, bo wierzy na zabój, i uważa, że każdy powinien wierzyć, a co skoro my nie, i to z każdą taką osobą mamy większą do tego awersję? Ale poza tym da się przeżyć. Proponuje gry, spędza z nami czas, czyta podobne książki.
Piąta, siostra Huberta, nazywa się Maja i nie za bardzo przepada za naszą rodziną. Nie wiem co mogę o niej powiedzieć. Nie bierze zbyt do serca bycie naszą ciocią, ale nam też nie zależy.
No i nasz jedyny wujek. Nazywa się Piotrek i jest bynajmniej dziwny. To wszystko co mogę powiedzieć. Ciekawscy mogą zadawać pytania.
Pozostały kuzynki (nie mamy kuzynów). Jest ich trójka (od najstarszej): Julka, Żaneta i Lila. Żaneta ma kilka lat i jest córką Majki.
Julka i Lilka są córkami Kaśki. Julka jest od nas rok młodsza a Lila o rok starsza od Gulivera.

Teraz, kiedy skończyłam prezentację rodziny, czas na mnie jako mnie, nie córkę tego, wnuczkę tamtego. Mam: a)12 lat b)pokręconą sytuację w rodzinie c)trzy domy d)siostrę bliźniaczkę e)dwóch młodszych braci f)najlepszą przyjaciółkę Francuzkę g)ciemnoblond włosy h) tylko trochę grube uda i) dziewczęcą sylwetkę j) najstraszniejszy W-F o jakim kiedykolwiek słyszałam k)kilkanaście dobrej jakości suknie zdobyte za niewielkie pieniądze l) dużo pieniędzy w formie powietrznej, czyli na koncie rodziców m)jeden dom w lesie, jeden w mieście i jeden we francuskim lesie

A teraz, jeśli chcecie wiedzieć więcej, piszcie pytania dodając literę podpunktu.

1.  m) i c) No cóż. Wygląda to tak, że Mama z Hubertem zamieszkali we Francji, w Pirenejach a Tata w mieście, pod Warszawą. Trzeci dom jest spełnieniem marzeń Mamy.